Stajnia Sowlany – Ania & Zbyszek – ślub plenerowy i wesele

Stajnia-Sowlany

Stajnia Sowlany to główne miejsce akcji tego dnia a w rolach pierwszoplanowych wystąpili Ania i Zbyszek. Miejsce to leży na uboczu zaledwie kilka kilometrów od Białegostoku. Cisza i spokój pozwala zapomnieć o miejskim zgiełku. Główna sala "Kwiatowa" może pomieścić do 160 osób. Stajnia Sowlany posiada dodatkowo dwa mniejsze obiekty. Dużym atutem tego miejsca jest otoczenie. Nie będę się mocno rozpisywał, gdyż w trakcie ślubu plenerowego jak i samych przygotowań Ani powstało tam dużo kadrów. Można na zdjęciach zobaczyć jak pięknie tam jest 🙂

Jak już wspomniałem Ania przygotowywała tuż przy sali weselnej. Z dwiema koleżankami w wyśmienitych nastrojach racząc się kieliszkiem prosecco przystąpiliśmy do pracy. Dziewczyny i ja zresztą też nie mogłem wyjść z podziwu pięknej sukni, która wyszła z pod igły  Eliany Kresa. Nie mogę też nie wspomnieć o paniach, które zadbały o makeup - Anna Rúa oraz fryzurę - Beata Stachelek Fryzjerskie Atelier.

Zbigniew natomiast zgodnie z tradycją przygotowywał się w domu rodzinnym. Pod czujnym okiem rodziców, babci oraz kolegów szybko przywdział garnitur uszyty na miarę przez Mateusza Szczepańskiego. Nie spieszyło mu się mocno bo znalazł chwilę na ostatni kawalerski łyk whisky z kolegami 🙂

Kilkanaście minut później podjechał pod Stajnię Sowlany gdzie miało nastąpić pierwsze spotkanie narzeczonych. Tak też się stało i pierwsze łzy tego dnia stały się faktem 😉 Na kolejne nie musieliśmy długo czekać. Jak wiecie lub nie wiecie standardowy ślub cywilny trwa ok 10 minut. Tu nasza Para Młoda postanowiła dodać coś od siebie i napisały do siebie miłosne listy, które przeczytały sobie w trakcie ślubu. W tym momencie łez było zdecydowanie więcej i to nie tylko ze strony młodej pary, ale także rodzice i cześć gości sięgnęło po chusteczki. Oczywiście wszystko skończyło się radością i uśmiecham i po serdecznych życzeniach przenieśliśmy się do środka lokalu. Tu o wystrój i dekorację zadbała Pracownia Florystyczna Jolanta Jarmoc a frekwencji na parkiecie pilnował Dj Ogniomistrz. Już wiem skąd taka ksywka tego pana bo parkiet płonął praktycznie cały czas 🙂

Nie mogę nie wspomnieć o sesji plenerowej!! Ania i Zbyszek wyjechali na kilka tygodni do Włoch. Postanowili zaprosić mnie na 3 dni abym im towarzyszył w tej wycieczce. Także na koniec reportażu zamieszczam trochę zdjęć z sesji ślubnej we Włoszech 🙂